Z gospodarską wizytą

Stoję właśnie w chatce i oczom nie wierzę. Muszę przyznać, że przez dwie ostatnie godziny wydarzyło się bardzo wiele. Nie mogę pozostawić wszystkich tych zajść bez opisania. Zasiadam więc do stołu, z którego rękawem odgarniam margines wśród zasp bitewnego pyłu, maczam gęsie pióro w kałamarzu i zdaję relację, jakżem udał się dziś na Złotą Górkę z gospodarską wizytą.

Postępy

Już zbliżając się do bramy dostrzegłem, że w podwórku jakieś poruszenie. Z domu wysypują się Sąsiedzi i Sąsiadki, kolejny Sąsiad nadbiega od swego obejścia, za nim tupta Igorek, najmłodszy, bo półtoraroczny mieszkaniec Puterek. Następują wzajemne powitania oraz uściski. Widać, że trafiłem w sam środek robót!

goły bal, sufit z desek, wiejska chata w remoncie goły bal, sufit z desek, wiejska chata w remoncie

Marek właśnie zdejmuje ostatnie arkusze dykty z sufitów. We wszystkich pomieszczeniach są już odsłonięte deski, w nadspodziewanie dobrym stanie! Biegam, oglądam, dotykam i obstukuję łomem, jest naprawdę nieźle! Zatem wszystko gotowe, by wyciąć dziś nowe wejście na strych! To ostatni etap rewolucji! Dziś dom nabierze swojego ostatecznego funkcjonalnego kształtu! Ale to za chwilę, Muszę zobaczyć, jak tam nasze roślinki! A tu też szał! Kamila i Anetka zeszłej jesieni nasadziły dużo nowych kwietnych niespodzianek. Sami zobaczcie!

Wiosna!

wiosna, kwiaty cebulkowe, stara akacja
No chyba ładnie mamy na podwórku! Pomijając tego foliowego tasiemca, którego widzę dopiero teraz, oglądając zdjęcia na dużym ekranie. Ale obiecuję, sprzątniemy tę folię przy następnej wizycie. A póki co, niech nie zepsuje Wam ona odbioru.

wiosna hiacynt wiosna krokus obejście wiosna tulipany obejście wiosna hiacynt

Krokusy, szafirki, tulipany, hiacynty! Bez-gigant, uratowany od sąsiadki przed wycięciem i ciągnikiem przyciągnięty na nasze podwórko – chyba nawet nie zorientował się, że został przesadzony i puszcza liście bez umiaru!

bez lilak wiosna

Schody do nieba

Dobra, skoro wszystko rośnie jak trzeba, to wycinajmy dziurę na nowe schody! Wreszcie nie będą w łazience, ale w salonie, jak u ludzi! Dwa ciachnięcia piłą spalinową i zrobione. Na górę wchodzi się wreszcie po środku strychu, a prowizorycznie ułożona podłoga z desek pozwala już sobie wyobrazić przyszłe pokoje! Adaptacja strychu to pieśń dalekiej przyszłości, ale coś czuję, że już na majówkę znajdą się chętni, by rzucić materac na deski i spać na poddaszu. Widok z okien jest rewelacyjny. To będą najlepsze pokoje w całym domku!

Aż blask bije ze strychu, tak jest tam wspaniale!
strych adaptacja poddasze
To co, chyba można meblować?

Łyżka dziegciu

Wśród tych licznych wydarzeń warto też wspomnieć incydent, do którego doszło u wrót obejścia. Wyszedłszy przed bramę, by nacieszyć się widokiem nabierających  rumieńców życia włości i całego bożego stworzenia ćwierkającego i brzęczącego w wiosennej euforii, oto kogo widzę ostentacyjnie przechadzającego się środkiem drogi!

bocian polna droga
Ten biały punkt na lewo od drogi to właśnie chcący mnie upokorzyć Wredny Bocian. Może nie chodził mi przed samym nosem, ale widziałem po jego minie, że to była jawna prowokacja!

Wredny Bocian w czerwonych rajtkach i z czerwonym jak zawsze nochalem  to skubnie jakąś trawkę, to w ostrym wiosennym słońcu burzowego dnia zerka na mnie od niechcenia, po czym w zblazowanym tempie czyni kolejny krok z takim namaszczeniem, niemal w slowmotion żebym dobrze widział, że oto on, swoją nogą stąpa po swojej ziemi, skubie swoje robaczki i dla żadnego innego bociana nie ma tu w jego mniemaniu absolutnie miejsca. On, wredny Bocian pokazuje mi oto, kto tu rządzi, z odpowiednią dawką politowania i pogardy. Na tyle małą, by nie wymusić na mnie kontrakcję, lecz na tyle dużą, by dać mi do zrozumienia, że moje wysiłki są i będą bezskutecznie.

Jednak nawet taki despekt z jego strony nie jest w stanie zaćmić euforii, która aż mnie rozsadza! Osiągnęliśmy ten etap remontu, od którego zacznie już tylko przybywać. Koniec z demolką, teraz trzeba wszystko połatać, przykryć i wykończyć. To już naprawdę z górki! Wpadłem dziś na chwilę, ot, z parogodzinną gospodarską wizytą, a tu tyle dobrej zmiany! Alleluja i do przodu, jakby powiedział pewien jej zagorzały zwolennik, a i beneficjent.

Już się nie mogę doczekać, kiedy pokażę to wszystko Kamili. Kiedy wysłałem jej kilka zdjęć, o mało nie zniosła jajka, siedząc w pracy w Warszawie. Chyba zazdrości mi trochę tej euforii i żałuje, że jej tu nie ma. Podejrzewam nawet, że teraz, czytając ten wpis, tupie ze złości.  Ale za to Król Złotej Górki będzie miał ogromną satysfakcję i zaszczyt przedstawić Kamili do odbioru kolejny etap prac. Już zacieram ręce na sobotę!

5 thoughts on “Z gospodarską wizytą

  1. Myślę że lepiej gdyby te schody były jednak w łazience, może da się jeszcze zakleić tą dziurę? Ponadto tam wcale nie może być tak super bo mnie nie ma!

    1. Mój przyjaciel tata Ola mawiał, że aby coś ciekawego i dobrego przeczytać to teraz trzeba to sobie samemu napisać. Olo też to wie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.